Przerażająca wizja końca naszej cywilizacji pełna okrucieństwa i cierpienia- właśnie taka jest książka Eduarda Wierkina zatytułowana „Wyspa Sachalin”. Fabuła to nic innego jak postapokaliptyczna przyszłość ludzkości widziana oczami autora, w której króluje śmierć i wszechobecne zniszczenie.
Lilak- młoda futurolożka pochodząca z pogrążonej w walce o przetrwanie Japonii postanawia udać się w bardzo niebezpieczną podroż badawczą, której celem jest tytułowa „Wyspa Sachalin”. Wyspa ta to niezbadana dotychczas ziemia i arena dramatycznych walk uchodźców nie zasługujących na życie w społeczeństwie o przetrwanie każdego kolejnego dnia.
Postapokaliptyczna wizja świata dotychczas kojarzyła mi się z takim tytułami, jak: „Bastion” Stephena Kinga, „Metro 2033” Dmitrya Glukhovskiego czy też „Droga” Cormaca McCarthego. Tymczasem Wierkin pokazał, że potrafi zaskoczyć proponując kolejną, przerażającą wizję końca ludzkości, a sztuka ta mu się najzwyczajniej w świecie udała.
„Wyspa Sachalin” mimo tego nie jest w mojej ocenie książką wybitną, a jedynie dobrą. Wszechogarniające szaleństwo, które towarzyszyło mi niemal na każdej stronie, dawało o sobie nierzadko znać. Książkę czytało mi się bardzo powoli, a momentami wręcz topornie. Pozbawiona jest akcji, którą tak wysoko cenię sobie w czasie spędzanym w towarzystwie słowa czytanego. Całość jest opowiadana w niezwykle wolnym tempie, momentami wręcz nużącym. Każdy kto sądzi, że dzieło Wierkina pisane jest miłym i przyjemnym dla oka językiem, w mojej opinii najzwyczajniej w świecie mija się z prawdą.
Czy zatem mogę śmiało stwierdzić, że czas spędzony w towarzystwie tej książki był dla mnie rozrywką? Owszem- był. Lecz była to bardzo trudna rozrywka. Trudna i niezwykle refleksyjna bowiem wizja postapokaliptycznego świata autora finalnie okazała się spójną całością, w której wiele przerażających elementów było w mojej ocenie dokładnie tam, gdzie być powinny. Książkę z przyjemnością umieszczę w mojej biblioteczce w towarzystwie wspomnianego wyżej „Bastionu” oraz „Metra 2033” gdyż stanowi ona świadectwo wielkiej wyobraźni autora i wizji świata, która wcale nie jest tak nieprawdopodobna by nie mogła się wydarzyć…
Książkę tę mogłem przeczytać dzięki uprzejmości wydawnictwa Czarna Owca, za co jestem bardzo wdzięczny, gdyż okazała się ona kolejnym, ważnym doświadczeniem na mojej czytelniczej drodze.