"Towarzystwo Matematyczne rozwinęło się niebywale; posiedzenia odbywały się co tydzień i nieraz były trzy referaty na jednym posiedzeniu. Liczba rezultatów oryginalnych we Lwowie wynosiła kilkadziesiąt rocznie.
Żona Banacha wpadła na oryginalny i dowcipny pomysł. Ponieważ matematycy schodzili się zwykle w kawiarni "Szkockiej", kupiła gruby oprawny zeszyt, który otrzymał nazwę "Książki Szkockiej". Ta książka pozostawała na przechowaniu w kawiarni, a każdy mógł jej zażądać, wpisać zagadnienia z datą i podpisem, a także rozwiązanie. Książka ta obejmowała kilkaset zagadnień, obok wielu z nich były nagrody wyznaczone przez stawiającego. Były zagadnienia, które obiecywały tylko małe piwo lub czarną kawę, i inne, za które można było otrzymać cały obiad lub żywą gęś. Były i takie, za które można było dostać fondu a la creme w Genewie. O książce tej wiedzieli także i ci, którzy nigdy nie byli we Lwowie; bardzo wiele zagadnień pochodziło od Banacha, Mazura i Ulama."
(fragment)
Żona Banacha wpadła na oryginalny i dowcipny pomysł. Ponieważ matematycy schodzili się zwykle w kawiarni "Szkockiej", kupiła gruby oprawny zeszyt, który otrzymał nazwę "Książki Szkockiej". Ta książka pozostawała na przechowaniu w kawiarni, a każdy mógł jej zażądać, wpisać zagadnienia z datą i podpisem, a także rozwiązanie. Książka ta obejmowała kilkaset zagadnień, obok wielu z nich były nagrody wyznaczone przez stawiającego. Były zagadnienia, które obiecywały tylko małe piwo lub czarną kawę, i inne, za które można było otrzymać cały obiad lub żywą gęś. Były i takie, za które można było dostać fondu a la creme w Genewie. O książce tej wiedzieli także i ci, którzy nigdy nie byli we Lwowie; bardzo wiele zagadnień pochodziło od Banacha, Mazura i Ulama."
(fragment)