"Wojna kości" to ostatni, trzeci tom serii Andrei Stewart "Tonące cesarstwo". Pierwsza z powieści tego cyklu była moim odkryciem z końcówki roku 2023, a druga utrzymała poziom, więc moje oczekiwania, co do tej lektury były naprawdę wysokie.
I autorka od samego początku rzuca czytelnika na głęboką wodę, jednocześnie fundując nam dwuletni przeskok czasowy, podczas którego trochę się wydarzyło. Choć nie przepadam za takimi rozwiązaniami, to tutaj wyszło to bardzo dobrze, autorka oszczędziła nam czasów chwilowego spokoju w cesarstwie, by przejść do kolejnych rozruchów i decydujących bitew, przy czym dostajemy dokładne informacje, co wydarzyło się poza kartami powieści.
Fabułę podzieliłbym na trzy części. Początek obfituje w liczne wydarzenia, które wciagają czytelnika jak Bezkresne Morze kolejne wyspy. Następnie, otrzymujemy trochę spokoju, choć nadal jest sporo dynamizmu, lecz głównie opartego na pościgach, poszukiwaniach i małych potyczkach. Jest to jedynie cisza przed burzą, ponieważ na koniec czekają nas wielkie rzeczy, które moim zdaniem bardzo dobrze kończą całą trylogię.
Co do samego finału, dla mnie był on emocjonalny, ale przykry. Pewnie niektórzy uznają to zakończenie za happy end, dla mnie na pewno nie jest to szczęście w całości.
Bohaterowie nie zawiedli, choć dla mnie za mało było Jovisa, który był najciekawszą postacią. Szkoda również jego relacji z Lin, ponieważ w drugiej części bardzo fajnie wplatała się w fabułę i ją dopełniała.
Więcej moich recenzji znajdziecie na Instagramie @chomiczkowe.recenzje, gdzie serdecznie zapraszam.