Książkę tę mogę zaliczyć do jednych z pierwszych o tematyce świątecznej, jakie w ogóle przeczytałam. Wiecie, na tego typu literaturę trzeba mieć odpowiedni nastrój. “Wigilijna przystań” bardzo miło mnie zaskoczyła. Jest tu sporo emocji, nie tylko pozytywnych, ale także i negatywnych, ale autorka umiejętnie stworzyła ciepłą atmosferę, z jaką każdego roku przychodzi do nas Boże Narodzenie. Utwierdziłam się tylko w przekonaniu, że ten szczególny okres ma w sobie pełno magii i niesie ze sobą nadzieję i pocieszenie. A także jakoś tak wpływa na ludzi, że bardziej są gotowi pomagać innym.
“Wigilijna przystań” to historia kilku osób, których życie pokiereszowało w mniejszym bądź większym stopniu. Klaudia Sobótko do tej pory nie lubiła świąt, może dlatego, że u niej w rodzinie jakoś za bardzo ich nie obchodzili. Jagoda, jej mama, zawsze była zajęta czymś w pracy, a jej małżonek, Marcin, starał się sprostać jej ciągle rosnącym wymaganiom. Nie spodziewają się nawet jaką tajemnicę skrywa w swoim sercu Klaudia i jak ona wpłynie na ich rodzinę. Maja Lubińska to licealistka, marząca o zostaniu dziennikarką. Kiedy zostaje ogłoszony konkurs na najlepszy artykuł na zadany temat nie waha się ani minuty. Ma już wybranych kandydatów do wywiadu, ale nie przeczuwa, że jeden z nich sprawi jej dość sporo kłopotów… Iwona Lubińska to starsza siostra Mai. Jej mąż wyjechał na misję, pozostaje im więc kontakt jedynie przez internet. I choć kobiecie czasami jest naprawdę ciężko, to wierzy, że niedługo Tomek do niej wróci i utuli ją w swoich ramionach. Malwina i Hilary… Tych dwoje łączy coś niesamowitego, co pokaże swoją moc właśnie w wigilijny wieczór.
Tyle osób, tyle losów splecionych ze sobą. A wszyscy spotykają się w Niechorzu, przepięknej i urokliwej miejscowości, w której wszystko może się zdarzyć. Powieść ta jest piękna, wzruszająca, wywołująca uśmiech na twarzy i dająca nadzieję na lepsze jutro. Aż chce się czytać!