Może ta książka drażnić. Zbuntowany mieszczuch, anarchiczny intelektualista roztacza jak paw wachlarz swoich wierzeń, urojeń, gustów, przeświadczeń na poły religijnych. Jest cyniczny i naiwny, przenikliwy i sentymentalny, trzeźwy do szpiku kości i rozmarzony jak siedemnastolatek; umie liczyć grosze i marzy o rewolucji; zajmuje się tylko sobą i oświadcza poważnie, że przygotowuje wyzwolenie wszystkich; swoje natręctwa seksualne obnosi niczym czerwony sztandar, mistyczne zaś nostalgie maskuje poetyckimi marzeniami; uwielbia to, co czyste, dziecinne, pierwotne, a więc Afrykę, burdel, linoskoków: po namyśle dodaje także Racine'a. Upaja się i bawi mitologiami, które bada i rozkłada jak szyfr. Jeśli chcecie poznać paryskiego intellectuel de gauche od środka, nie nadętych „mandarynów”, czytajcie Wiek męski, bo złapany tam został in statu nascendi i na poziomie najszczerzej intymnym.