Matko, jakie to było słabe. Pod względem zdolności pisarskich autorka stoi chyba najniżej wśród tych, których twórczość dane mi było poznać. Nie wiem nawet czy to nie było jeszcze gorsze od pierwszej części. Ciągłe powtórzenia, które gdyby je usunąć skróciły by książkę o połowę i nie mówię tu tylko o powtarzaniu słowa "kajakarz", "pielęgniarka" itp. przed każdym nazwiskiem, chodzi tu także o ciągłe klepanie tych samych spostrzeżeń czy opisów jakby pojawiały się po raz pierwszy. Czasem miałam wrażenie, że trochę traktuje się przez to czytelnika jak mało inteligentnego, który nie pamiętał co czytał dwie strony temu i należy mu to przypomnieć. Do tego bohaterowie są płytcy i wyjątkowo denerwujący, a ich zachowania mocno infantylne. W środku akcji autorka wprowadza zupełnie niepotrzebne i niepasujące dygresje, a o pracy policji czy sprawach technicznych to nie ma najmniejszego pojęcia. Niestety, takich wad jest wiele i można by wymieniać godzinami, a sama książka sprawia wrażenie jakby napisała ją osoba totalnie niedoświadczona i jeszcze nie przeszła żadnej korekty tylko poszła do druku jak ją przesłano. Dramat. Historię ratuje tylko jedno. Fabuła, która nawet można tu pokusić się o stwierdzenie, interesuje. Bo czytelnik jest ciekawy i wciąga się w historię. Przyczepiłabym się tutaj tylko nad tym, że po pierwszej części czuć styl autorki do rozwiązywania zagadek i od razu można domyślić się kto jest mordercą. Czy polecam? Raczej nie, chyba, że ktoś totalnie nie patrzy na stylistykę i podąża za fabuła. Serię skończę, ale z bólem.