Wersal jest symbolem świetności i potęgi króla Francji. Lecz za złoceniami, lustrami i marmurami reprezentacyjnych komnat rozciągał się splątany labirynt 226 apartamentów, w których ponad tysiąc osób musiało spać, żywić się i ogrzewać.
W ten właśnie świat stłoczenia, brudu i niewymownego smrodu zapuścił się William Ritchey Newton, wielki znawca dworu francuskiego. Opisuje starania dworzan o zwiększenie powierzchni mieszkalnej, urządzanie prowizorycznych kuchni, nieliczne łazienki, codzienną walkę z wilgocią, zadymieniem i niebezpieczeństwem pożaru. W jego książce roi się od anegdot o niedogodnościach życia, o skargach i żądaniach dworzan, o pospiesznie wykonywanych robotach i niekończących się zabiegach o finanse dla utrzymania pałacu.
W efekcie powstała zadziwiająca i niesłychanie żywa kronika życia codziennego w Wersalu, życia, które jawi się jako bardziej podobne do biegu z przeszkodami niż do baśniowego pobytu w pałacu największego ówczesnego władcy Europy.