Wersal narodził się z woli jednego człowieka, króla Francji Ludwika XiV, który to nieomal na pustkowiu kazał wznieść pałac nie mający sobie równych na świecie. Miał to być pałac wiecznotrwały jak słońce, którego promienisty symbol powtarza się w architekturze i dekoracjach wnętrz. Historia dowiodła, że budowla sprostała temu wyzwaniu. Jednak Wersal przestał w końcu być centrum władzy, którą to funkcje pełnił ponad sto lat, od 6 maja 1682 roku do 6 października 1789 roku. Kamienny sen wielkiego monarchy rozwiał się. Ale czy całkowicie?
Blask Wersalu jaśnieje nieustannie, a może jeszcze silniej aniżeli w czasach Króla Słońce. W żadnym innym miejscu nie znajdziemy tyle harmonii w dostojeństwie, tyle wdzięku w okazałości i tyle rozsądku w szaleństwie. Od zarania XVII wieku aż po schyłek XIX stulecia wielu królów i książąt usiłowało w swoich rezydencjach dorównać Wersalowi lub chociażby pod pewnymi względami go naśladować. Ale w żadnej z nich nie udało się osiągnąć tej cudownej równowagi Wersalu, tego osobliwego przymierza zawartego pomiędzy ogromem a umiarem, pomiędzy sztuką a naturą. A co najważniejsze, żadne z naśladownictw Wersalu nie zdołało odzwierciedlić tego, co stanowiło cel pierwowzoru; unaocznienia w jednym miejscu i w jednej budowli procesu scalania się tak bardzo zróżnicowanego narodu, o tak burzliwej historii. W kamieniu, w marmurach i w złoceniach Wersalu każdy zwiedzający dostrzeże oblicze samej Francji, jej wizerunek utrwalony przez wieki.
Blask Wersalu jaśnieje nieustannie, a może jeszcze silniej aniżeli w czasach Króla Słońce. W żadnym innym miejscu nie znajdziemy tyle harmonii w dostojeństwie, tyle wdzięku w okazałości i tyle rozsądku w szaleństwie. Od zarania XVII wieku aż po schyłek XIX stulecia wielu królów i książąt usiłowało w swoich rezydencjach dorównać Wersalowi lub chociażby pod pewnymi względami go naśladować. Ale w żadnej z nich nie udało się osiągnąć tej cudownej równowagi Wersalu, tego osobliwego przymierza zawartego pomiędzy ogromem a umiarem, pomiędzy sztuką a naturą. A co najważniejsze, żadne z naśladownictw Wersalu nie zdołało odzwierciedlić tego, co stanowiło cel pierwowzoru; unaocznienia w jednym miejscu i w jednej budowli procesu scalania się tak bardzo zróżnicowanego narodu, o tak burzliwej historii. W kamieniu, w marmurach i w złoceniach Wersalu każdy zwiedzający dostrzeże oblicze samej Francji, jej wizerunek utrwalony przez wieki.