Mimo tak wielu wydanych powieści historycznych to moje pierwsze spotkanie z Iny Lorenz, która ku mojemu zaskoczeniu okazała się dwugłową hydrą, złożoną z pary niemieckich autorów Ingrid Klocke i Elmara Wohlratha.
„Wędrowna aptekarka” otwiera nowy cykl tego popularnego duetu.
Dwaj bracia Martin i Alois parają się wędrownym aptekarstwem. Podczas jednej ze swoich wędrówek znaleźli złoto, którym się podzielili. Rozrzutny Alois bardzo szybko wydał swoją część, podczas gdy rozważny Martin trzyma skarb w ukryciu, sądząc, iż ten jest przeklęty. Ma rację, znalezisko to bowiem doprowadzi do wielu nieszczęść.
Książka napisana została w taki sposób, że masz wrażenie, iż 'autorka' pochodzi z czasów, o których pisze. Mimo że te dawno minęły, to ludzie i ich motywy wciąż tacy sami, podłość i chciwość dalej prowadzą do zbrodni, nie bacząc na więzy krwi. Giną ojciec, a rok później syn, z czyjej ręki, to czytelnik wie od początku, w napięciu jednak oczekuje na rozwój wydarzeń, zadając sobie pytanie: w kogo tym razem uderzy, zdająca się nie mieć końca fala zbrodni?
Główną bohaterką jest Klara, córka wędrownego aptekarza, która po śmierci ojca i brata stara się, by przywilej wykonywania tego zawodu dalej pozostał w ich rodzinie. Mimo młodego wieku jest nadzwyczaj inteligentna i gotowa na wszystko, by ocalić swych bliskich. Jej waleczność i hart ducha budzą podziw, a my kibicujemy jej we wszystkich przygodach, a ma ich zaprawdę niemało.
Powieść okazała się mocno angażująca, jej dramatyczny przebieg wstrząsa i porusza, zmusza też do gorzkich refleksji nad kondycją świata i drugiego człowieka.