W powietrzu czuć było wojnę, ale w kurortach czy to nadmorskich czy tych górskich wciąż tetniło życie.
A na ulicach czy deptakach spotkać można było i Nałkowską i Halamę czy Gombrowicza. Pod plaszcykiem pozornego spokoju rozgrywaja już się dramaty.
Autorka podjęła się zadania o ogromnym przekroju i temacie bardzo szerokim. I szczerze mowiąc troche poległa. Owszem praca tu jest ogromna, bo jednocześnie mamy i historie związane z powstawaniem poszczególnych miejsc takich choćby jak Jurata, ale też przewija się też wiele znamienitych postaci. W zwiazku z tym robi się dosć mocny galimatias i czyta sie dosyć ciężko. Za dużo nagromadzone informacji na jedną książkę. Dużym natomiast plusem jest dodanie wielu zdjęć z tamtego okresu, które to rozbijają tekst i troche odciążają.