„Tę okrutną i gwałtowną sztukę, tę mieszankę odwiecznego występku z elżbietańską chciwością i zuchwałością trudno nazwać satyrą: jest w niej posmak morału, lecz wspaniałe pretensje Volponego do życia, pełnego nieograniczonych pragnień i królewskiego splendoru, przypominają raczej Fausta lub Tamerlana”.