Vivaldi jest jednym z niewielu znaczących kompozytorów, do których pojęcie odkrycia „na nowo" odnosi się w najbardziej dosłownym znaczeniu. Vivaldi zmarł niemal 250 lat temu, a jednak jeszcze przed 50 laty świat muzyczny był całkowicie nieświadom istnienia większości jego dzieł — w sumie ponad 770, jakie mogą mu być obecnie przypisane. Do owego czasu wydawało się, iż nie przetrwała ani jedna opera czy kościelny utwór wokalny, które uczeni mogliby badać, a publiczność słuchać. Obecnie nic ma nawet roku, aby nie ogłoszono nowego odkrycia — i tak wspomnieć by tu można autograficzny częściowo zbiór dwunastu sonat skrzypcowych (siedem z nich zupełnie dotąd nie znanych, a pozostałe znane jedynie w formie niekompletnej lub wariantowej) oraz dwa koncerty skrzypcowe odkryte w 1973 w Manchesterze, jak również niezwykle oryginalną Sonatę na skrzypce, obój i organy obbligato, której autograf, przechowywany w Dreźnie, został wydobyty na światło dzienne dopiero w 1976.
Ponieważ biblioteki dostępne dla badaczy i bibliografów nabywają coraz więcej prywatnych zbiorów dawnej muzyki, należałoby oczekiwać zawężenia możliwości dalszych odkryć. To, że w wypadku Vivaldiego tak się nie działo i nie dzieje, dowodzi jego ogromnej płodności twórczej i niespotykanie szerokiego obiegu jego muzyki za życia kompozytora.