Niecierpliwość, to uczucie, które odczuwałam od samego początku książki do końca. Aż nie wierzyłam w to, co tutaj się działo, gdyż mamy ukazane dwa czasy w których błądzimy po wcześniejszych wydarzeniach, które postać sama nam opowiada, a jej wiernym słuchaczem jest pan komisarz. I tych, które są już faktem dokonanym, tylko nie wiadomo jak do nich wszystkich doszło. Kluczowym elementem tej powieści jest dzieciństwo młodej dziewczyny, która była tak bardzo skrzywdzona, że teraz w nawet najdrobniejszym odruchu bliskości, od razu atakuje swojego ,,przeciwnika". Im dalej brniemy w jej opowieść, tym coraz więcej pytań nam się rodzi, gdyż pojawiają się nowe postacie, które z jej ust wyglądają jako zagrożenie. W ten sposób zastanawiamy się, czy wcześniej ją skrzywdziły, czy są jedynie pionkami w grze, którą chce nam opowiedzieć. W tym całym zamieszaniu najzabawniejszą dla mnie rzeczą jest ogólna sytuacja tej historii. Mamy bowiem trupa, który zginął od rzeczy z którą zawsze miała problem owa kobieta i ona nie pozwala nic zrobić, zanim komisarz nie pozna jej historii. Stoją więc nad denatem peroruje o tym, co przeszła, by zrozumieć jaka sytuacja miała miejsce, że doszło do morderstwa. Ja wiem, że to powinno być poważne, ale mnie naprawdę śmieszyło. Faktycznie byłam ciekawa co się wydarzyło, zwłaszcza, że w tym, co ona opowiada na zmianę jest winną i niewinną. Bardzo kluczowe ma tutaj to, co przeżyła będąc dzieckiem. Mam nadzieję, że nic takiego nigdy nigdzie się nie wydarzyło, ale nie chodzi już nawet o samo skrzywdzenie jej. Chodzi o ludzi, którzy się po tym incydencie nią zajmowali. Zachowywali się jakby była niemyśląca, rozmawiali o jej diagnozie tak, jakby była niespełna rozumu, bo ona to wszystko słyszała. Po latach lecząc swoje traumy, one powracały w podobnych zachowaniach, w naruszaniu jej granic, w podkreślaniu, że jest córką wiedźmy i tak dalej. Oszołomiona tyloma bodźcami działała w swojej obronie, choć trudno było to nazwać prawidłową linią obrony. Jeśli poszukujecie tutaj jakiejkolwiek spójności w wydarzeniach, to jej nie znajdziecie. Wspominki kobiety, to zlepek wydarzeń, gdzie nie zawsze opisuje osoby, które w nich występowały, tylko czyny. To sprawia, że łakniemy więcej i więcej, a najlepiej, żeby ta historia nie miała końca, albo toczyła się przez dalsze serie. Uważam, że to świetna opowieść, która pokazuje, że najlepiej jest komuś nas oceniać. Jednak nie znając naszej historii nawet nie wie w jakim krzywdzącym potrafi nas stawiać świetle. Przeczytajcie, bo naprawdę warto!