Historia życia Deborah Feldman, która zdecydowała się porzucić swój ortodoksyjny świat chasydzkich Żydów jest jednocześnie przytłaczająca i zarazem bardzo wciągająca, możemy wejść w świat, który na co dzień pilnie strzeże swoich zwyczajów i rytuałów.
Na fali popularności serialu "Unorthodox" sięgnęłam po te wspomnienia i naprawdę nie zawiodłam się. Jednakże najpierw polecam przeczytać książkę, która bardzo różni się od serialu, a w zasadzie serial oprócz głównej bohaterki niewiele ma wspólnego z książką.
Życie Deborah wychowanej we wspólnocie nowojorskich chasydów jest trudne. Pełne zakazów i nakazów, które mogą się wydawać absurdalne, nieludzkie czy wręcz okrutne - głównie w stosunku do kobiet.
Deborah od samego początku nie może się dostosować, choć bardzo pragnie być jak inne chasydki, jednocześnie chce być wolna jak zwykłe kobiety.
Móc iść do normalnego sklepu, restauracji, swobodnie decydować o sobie, ubierać się zwyczajnie i jeść "zakazane" rzeczy.
Deborah od początku jest wychowywana na dobrą żonę i matkę. To jest główne zadanie kobiet wspólnoty, która ogromny nacisk kładzie na macierzyństwo i wielodzietność.
Niemalże absurdalne wydają się dla zwykłej kobiety wszelkie nakazy i zakazy dotyczące życia małżeńskiego, seksualnego, macierzyństwa, czy brutalnego naruszania kobiecej strefy intymnej od rytuałów dotyczących menstruacji aż po zwykłe ubieranie się czy odpowiednie czesanie, w tym obowiązek golenia głowy przez mężatki.
Deborah wychowana w totalnej nieświadomości i "skromności" po osiągnięciu odpowiedniego wieku nagle zostaje zmuszona do zaaranżowanego małżeństwa z zupełnie obcym mężczyzną, którego przed ślubem widzi raz.
Z czasem popada w depresję i podejmuje desperacki krok - pewnego dnia postanawia za wszelką cenę uciec z chasydzkiego świata bez względu na konsekwencje...
"Unorthodox" to książka smutna i zarazem fascynująca. Opowieść Deborah czyta się jakby się oglądało dobry film i aż nie do wiary, że taki świat istnieje naprawdę, że kobiety żyją w nim jak przed wiekami, niesamodzielne, spychane na margines, bez możliwości głosu. Aż ciarki przechodzą przy czytaniu.
Polecam, warto!