Muszę przyznać, że wciągnęła mnie ta historia. Książkę szybko się czyta. Dodatkowo mamy tu dobrze rozbudowany wątek hate - love.
Postacie Roksany i Szymona są świetnie wykreowane.
Jednak muszę przyznać, że Szymon do pewnego momentu wzbudzał we mnie negatywne emocje. Osoba niby dorosła, a zachowująca się jak dzieciak. Mnie osobiście takie zachowanie irytuje, jednak rozumiem zamiary autorki, dlatego byłam bardzo ciekawa, jak się to wszystko rozwinie.
Roksana i Szymon są studentami. Wysokie oczekiwania rodziny stwarzają nieustanną presję, którą starają się udźwignąć.
Pewnego dnia oboje wygrywają dom w konkursie jednego z parabanków.
Miał być jeden zwycięzca - jest dwóch. Żadne z nich nie chce ustąpić i do tego próbuje nakłonić drugą stronę do wyprowadzki.
Powoduje to szereg zabawnych sytuacji i nakręca spiralę pomysłowych złośliwości.
Muszę przyznać, że sytuacja Roksany była dość stresująca. Z jednej strony złośliwy współlokator, z drugiej pozostawiający wiele do życzenia przyszli teściowie.
Gdybym ja była na jej miejscu pewnie nie byłabym, aż tak wyrozumiała.
Pieniądze - pieniędzmi, ale szacunek dla drugiego człowieka wynosi się z domu.
Na dłuższą metę życie pod presją potrafi odebrać radość nawet z codziennych, drobnych przyjemności.
Za to bardzo polubiłam Klarę - przyjaciółkę Roksany. Radosna i spontaniczna - stanowi idealną przeciwwagę dla przys...