Przeczytane z irytacją pomieszaną z rozbawieniem. Choć w pewnym sensie to bardzo pouczająca lektura, pokazująca, jak ryzykowne jest pisanie o przyszłości na podstawie bieżących danych. Oto autor w roku 1992 (kiedy powstała francuska wersja tekstu) z powagą wieszczy na przykład schyłek ery komputerów, ponieważ nie są one zbytnio przydatne przeciętnemu człowiekowi. I dorzuca parę innych tego rodzaju przepowiedni. Oczywiście, w paru kwestiach się nie pomylił, choćby co do zastopowania programu podboju Kosmosu, ale wina nie leży tu po stronie słabości technologicznej, tylko faktu, że koniec zimnej wojny zlikwidował wyścig między ZSRR i USA, dzięki któremu politycy jakoś przełykali gigantyczne koszty kosmicznych projektów.
Ciekawostka z gatunku "kulą w płot".