Dreszcz przeleciał mi po plecach. Znalazłam się chyba w najbardziej opuszczonym miejscu na świecie. Przez chwilę wydawało mi się, że z daleka słyszę śpiew. Ale to wiatr gwizdał w szczelinach. Coś we mnie wołało: UCIEKAJ, BEL! UCIEKAJ, BEL! UCIEKAJ, BEL!
Ale tymczasem moje palce sięgnęły do kieszeni dżinsów i wyciągnęły stamtąd kartonik, ten, który podniosłam z ziemi poprzedniego dnia. Bilet wstępu dla jednej osoby.
Bel nigdy wcześniej nie znała nikogo takiego jak Luka. Tego dnia, kiedy poszła za nim do opuszczonego wesołego miasteczka, zupełnie nie była przygotowana na to, jak bardzo ta znajomość zmieni jej życie.