Przeczytane
Ameryka łacińska
Niespecjalnie zachwyciła mnie ta historia - Juan Pablo okazał się nie przejmująco samotnym malarzem, ale niestabilnym emocjonalnie, rozchwianym szaleńcem, który p r z y p a d k i e m zafiksował się na punkcie zupełnie obcej mu kobiety (bo dłużej niż inni i trochę w inny sposób p a t r z y ł a na jego obraz) i fiksację tą pomylił z m i ł o ś c i ą.
Z resztą, może i jakieś uczucie w tym wszystkim było, ale chore i wynaturzone.
A Maria sama podobna była do chorągiewki na wietrze. Ten ją miał, tamten ją miał, dla każdego była tak samo dobra, bo w sumie czemu nie? Skoro wszystkich k o c h a ł a. No i była taka tragiczna, że tylko k ł o p o t y, b ó l i c i e r p i e n i e.
W sumie całość kojarzyła mi się trochę z wariacją na temat ,,Cierpień młodego Wertera'' tylko w wersji nieco ,,ostrzejszej''.