Hej kochani! Lubicie czytać młodzieżówki z nieprzewidywalną fabułą? Jeśli tak to ta książka jest dla was idealna! “The Project” od Kingi porwało mnie już od pierwszych stron, ta nieszablonowa historia ma specjalne miejsce w moim sercu i na pewno jeszcze wiele razy do niej wrócę. Chyba nikogo nie zdziwi, jeśli powiem, że jest to moja comfort book.
Może pokrótce przedstawię wam fabułę, która jest naprawdę nieprzewidywalna, a zwroty akcji w tej książce to coś, co koooocham.
Hayler nie dogaduje się ze swoją klasą, mogę nawet powiedzieć, że ich nie zna. Każdego z nich przydzieliła do różnych grup np. kujony, gwiazdki, śmieszki. Jednak całą swoją klasę nazywa po prostu ”bandą irytujących dziwaków, których nie lubi”. Więc kiedy nauczycielka wymyśla projekt, w którym przez trzy tygodnie będzie musiała zamieszkać w jakimś małym miasteczku o idiotycznej i trudnej do wymówienia nazwie, jest kompletnie załamana.
Trzy tygodnie. Ludzie, których nienawidzi. Szkolny projekt, i to okropne Indepadanyette (Indepanda haha). Czy coś może pójść nie tak? No cóż, na pewno dostarczą wam całą gamę emocji, przez swoje wybuchowe charaktery.
Główną bohaterką książki, jak już wiecie jest Hayley, więc to o niej powiem wam coś więcej, ponieważ gdybym miała rozpisywać się o każdym z bohaterów, zanudziłabym was na śmierć. Dlatego wypiszę wam tutaj każdego z nich i grupę, do której Hayley ich przydzieliła, oraz moje krótkie zdanie o nich.
Channel – ”gwiazdki”. Channel mimo wszystko była dość ciekawą postacią. Nie jest to osoba, z której powinno brać się przykład, jednak miała w sobie coś, przez co czytelnik chciał ją poznać i sprawdzić, czy wszystko, co nam pokazuje nie jest maską oraz co tak naprawdę skrywa w środku.
Levi - ”śmieszki”. Levi skradł moje serce już na samym początku. Jest tym typem osoby, z którą każdy chciałby się zaprzyjaźnić, ponieważ przy nim uśmiech nie schodziłby nam z twarzy. Dzięki jego tekstom nie mogłam przestać się śmiać, a przekomarzanki, które prowadził z innymi bohaterami były c u d o w n e!
Melanie – ”kujony”. O kujonach przeważnie mamy wyrobione zdanie - cały czas siedzą z nosem w książkach, noszą stare, babcine ciuchy, nie śmieją się i nie szukają znajomych. No cóż, Melanie was tutaj naprawdę zaskoczy! Jej postać była fajną odskocznią od ciągłego chaosu innych bohaterów.
Martin - ”nieśmiałki”. Martin wraz z Melanie byli tymi cichymi i spokojnymi postaciami. Chłopak nie zwracał zbytnio na siebie uwagi, pozwalał reszcie decydować i tak samo, jak Melanie pozwalał nam trochę odetchnąć od tego chaosu.
Nikki – ”fikcyjni”. Nikki to osoba, którą na pewno każdy w swoim otoczeniu ma. Totalnie się z nią utożsamiam. Trochę pokręcona, zakochana na zabój w swoich idolach, mająca kolorowe włosy i wyróżniająca się z tłumu. Jestem wręcz pewna, że byłybyśmy świetnymi przyjaciółkami.
Will – ”sportowcy”. Chyba nikogo nie zdziwi, że Will jest tym typem chłopaka, na którego większość leci. Przystojny, umięśniony, zabawny i trochę chamski. No po prostu książkowy ideał każdej z nas. Jednak ja wam powiem, że zbytnio za nim nie przepadałam. Dlaczego? No cóż, tego dowiecie się, jak przeczytacie książkę.
Chrissy – ”hejterzy”. Chrissy to jedna z moich czterech ulubionych postaci! Jest trochę wredna, sarkastyczna i lubi się przekomarzać. Jednak mimo to, nie da się jej nie lubić! Naprawdę powielicie moje zdanie, gdy tylko ją poznacie.
Eddie – ”nieroby”. Eddie był dość intrygującą postacią, jednak nie był bohaterem, z którym bardzo się polubiłam.
Rebecca – ”plotkary”. Rebecca było dość fajną postacią i wniosła sporo do historii. Czasami irytowała, dużo gadała, ale gdyby nie ona nie bylibyśmy na bieżąco ze wszystkimi plotkami, które bądźmy szczerzy, czasem się przydają.
Ricky – ”przegrywy”. Ricky mimo nazywania go przegrywem, wcale nim nie był. Razem z Levim stanowiliby świetny duet, ich teksty nie raz doprowadzały mnie do śmiechy.
Od razu was uprzedzam niech was nie przeraża ta ilość bohaterów! Na końcu książki macie ich wszystkich wypisanych i przydzielonych do odpowiednich grup. Chociaż i tak szybko się połapiecie, kto jest kim.
No i została nam już tylko Hayley. Była przecudowną bohaterką, od pierwszych stron wzbudzała sympatie czytelnika, była zabawna, ale mimo to trochę sarkastyczna i lubiła używać swojego ciętego języka. Od samego początku była negatywnie nastawiona na ten wyjazd, a pierwsze dni, które były fatalne, jeszcze bardziej podtrzymywały jej zdanie. Kłótnie u nastolatków były na porządku dziennym, niektóre z nich były tak głupie, że prawie doprowadzały do bójek o głupi jogurt. Jednak nadzieja, że ten wyjazd może być lepszy zrodziła się w momencie poznania Dylana, miejscowego chłopaka. Chłopak nie raz jej pomógł przy organizacji projektu, dodatkowo ciągle ją rozśmieszał, pocieszał, dodawał otuchy i podnosił na duchu, mimo tego, że dziewczyna z początku traktowała go z dystansem.
Coś, co pokochałam w tej książce oprócz wspaniałych bohaterów? HUMOR! Po prostu przy tej książce nie da się nie śmiać. Poczucie humoru jest tutaj idealne. Nie zliczę, ile razy wypowiedzi, żarty, sprzeczki i przekomarzanki bohaterów doprowadziły mnie do śmiechu.
“The Project” to wspaniała książka, która pokazuje, jak ważna jest przyjaźń. Z początku każdy z nich był sceptycznie nastawiony na wyjazd i projekt, jednak z biegiem czasu poznali się, zaczęli się dogadywać i nawet zaprzyjaźniać. Zjednoczyli się i wzajemnie sobie pomagali, przez co zrozumieli, że w pojedynkę nic by nie ugrali.
Mam nadzieję, że tą recenzją namówiłam was do kupna tej WSPANIAŁEJ książki!
No i chciałabym ogromnie podziękować Kindzie za możliwość patronowania jej dzieciaków. Pokochałam ich całym sercem i mam nadzieję, że teraz i wy ich pokochacie. A tobie Kinga życzę dalszych sukcesów i czekam już na kolejną wspaniałą perełkę od ciebie.