Szczerze i bezpretensjonalnie o straconych chwilach, zrozpaczonej duszy czy przebywaniu w milczeniu. Seria wydawana pierwotnie w paskach komiksowych - na styku internetowych przemyśleń, zanim zalała nas fala domorosłych myślicieli z Kwejka. W krótkich, pojedynczych ramkach chwytała rodzaj strapionego pokolenia. Główną ,,maskotką''' programu jest chłopiec (o twarzy kukiełki) - lekko zamyślony, przygarbiony zalewem myśli, interior wspomnień i błędnej melancholii. Depressed Boy jest delikatnie nieporadny, próbuje, jak ja, w młodszej wersji - pisać poezję, który nie do końca wie, jak zaanonsować rozmowę z nieznaną dziewczyną. Na pierwszy rzut oka zagubiony uczeń, jakich można było spotkać na szkolnych korytarzach - zamkniętych na świat zewnętrzny, lecz czujnie poszukujących przyjaciół. Gdzieś w skrytkach półkul mózgowych kryje się odwieczna tęsknota za ludźmi, których nie potrafi do siebie przekonać, choć jest lubiany przez środowisko.
Z racji, że śledzę tę serię nieco dłużej - pierwsze historyjki skąpane są w blado-niebieskich odcieniach (pierwotnie, jeszcze w latach 90. XX wieku, w czerni i bieli). W depresyjnych barwach, choć podejrzewam, że miało symbolizować utęsknienie oraz rozpacz za brakiem spokoju w życiu. Później nabiera kolorów, nasz bohater zdobędzie dziewczynę, a kumpel będzie starał się nagminnie pojawiać w kadrach z udziałem wizerunku luzaka. Jeśli ktoś oczekuje błyskotliwych dialogów - raczej odradzam. Częściej rzuca trafne analizy społeczne czy psy...