Pisać powieść - to znaczy szukać z ołówkiem w ręku. To iść naprzód piórem. To szukać tego, czego się nie wie, tego, co się utraciło, lub tego, czym stara się zastąpić stratę za pomocą mowy, którą można stracić. Mowa może się zagubić. Zapomina się języka w gębie. Quignard uważa, iż utrata, tracenie mowy, tworzy jedną z elementarnych ludzkich przygód życiowych, a jego pisanie - tworzy świadectwo doświadczania tej przygody. Dlatego Quignard nienawidzi pisarzy wymownych, nie cierpi "frazeuszy" (les phraseurs), pyszałków rozkochanych w słowach, pisarzy słowolubnych, słowomiodnych, pławiących się w wymownej pianie, prestidigitatorów słów poręcznych i dźwiękonośnych, gładkich, poprawnych, nienawidzi tych, których język ponosi, zamiast dziwić.