… Bóbr-sąsiad mocno był zdziwiony.
„Nie mógłbyś, bracie, żyć inaczej?
Wciąż tylko pierzesz jak szalony,
Czy zawsze będziesz szopem praczem?”
Szop pracz_okładkaSzop, który właśnie rybę złowił,
Mruknął szorując ją zawzięcie:
„Czy ja ci mówię, co masz robić?
Mnie odpowiada to zajęcie”.
Bóbr własnym już nie wierzył oczom.
„Gdy patrzę na to, złość mnie bierze.
Na moją tamę – zaklął – po co
W rzece śniadanie swoje pierzesz?
Toż ryba czysta – w wodzie pływa.
Po cóż na kpiny się narażać?
Dobrze być czystym, ale wybacz,
W niczym niedobrze jest przesadzać.
„Nie mógłbyś, bracie, żyć inaczej?
Wciąż tylko pierzesz jak szalony,
Czy zawsze będziesz szopem praczem?”
Szop pracz_okładkaSzop, który właśnie rybę złowił,
Mruknął szorując ją zawzięcie:
„Czy ja ci mówię, co masz robić?
Mnie odpowiada to zajęcie”.
Bóbr własnym już nie wierzył oczom.
„Gdy patrzę na to, złość mnie bierze.
Na moją tamę – zaklął – po co
W rzece śniadanie swoje pierzesz?
Toż ryba czysta – w wodzie pływa.
Po cóż na kpiny się narażać?
Dobrze być czystym, ale wybacz,
W niczym niedobrze jest przesadzać.