Bardzo się cieszę, że nie znałam tych wszystkich osób o których była mowa w książce, bo podejrzewam, że już nigdy nie wyszła bym na samotny spacer, ale w sumie, chyba z domu też nie. Wszystko przez to, że dla książkowch mordercy, którzy byli prawdziwymi ludźmi, wystarczyło jedno spojrzenie, by zostać wybranym do stworzonego w głowie planu. Ale od początku.
Ta książka jest dla mnie nowością, choć tak naprawdę to jedna z serii o nazwie ,,True monsters", gdzie opisane są prawdziwe morderstwa czterech różnych osób. Do każdego opowiadania o tych osobach mamy przybliżony sposób działania, motyw schwytania oraz sprawę w sądzie. Każde z tych czterech historii jest ułożone jakby w innym stylu pisarskim, choć chodzi głównie o to samo. Mamy poznać każdego potwora, by dowiedzieć się o nim jak najwięcej, żeby w przyszłości móc wiedzieć co nam może grozić. Co ciekawe, autorka nie zabrała się za pisanie z formy oskarżającej, tylko informującej nas o tym wydarzeniu. Jeśli już ktoś wydawał osądy, to była to policja, która znajdowała ciała ofiar, lub sędzia, próbujący dowiedzieć się, dlaczego zrobił coś takiego. Poznając historię tak jak wyglądała, widzimy, że sprawcy mieli różne podejście do tych wydarzeń. Trudno powiedzieć, czy mieli wyrzuty sumienia, gdyż to była ich odskocznia, coś jakby hobby, tylko wykraczające poza ramy postępowania ludzkiego. Jeden z oprawców nawet cieszył się w momencie, kiedy czytał lub słuchał informacji na swój temat i nie widział w swoim postępowaniu żadnego dramatyzmu. On chciał się zwyczajnie dobrze bawić robiąc coś, co jest niedozwolone, bo to go podniecało. Nawet z tekstu wynika, że oni mieli jakby rozdwojenie jaźni, gdzie w domu byli przykładnymi mężami, mężczyznami, ale wewnątrz ten drugi demon wciąż się budził głodny wyzwań. Nazywali go inaczej, jakby normalnie dla nich było, że mają w sobie kogoś jeszcze, kto oczekuje dobrej zabawy. Dokładne opisy morderstw były dla mnie bardzo stresujące, bo cała krzywda ofiary też była opisana łącznie z tym jak długo cierpieli czy też czekali na agonię. Po jej skończeniu wiem, że wiele rzeczy się gdzieś wewnątrz mnie zmieniło. Nie lubię się bać, a ta książka ten strach potęgowała. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że napisana została z wielką lekkością, jakby sama założyła na swój styl maskę, by opisać sceny tak jak wyglądały bez emocji, dopiero dając głos ważnym osobom ze śledztwa te emocje zostały im dodane. Ja już chyba podziękuję reszcie serii, bo choć naprawdę niezła, to jednak zbyt duży bałagan wywołała w moim wnętrzu. Jeśli jednak was te sprawy interesują, to zachęcam do przeczytania, bo jest mega wciągająca:-)
Dziękuję Klubowi Recenzenta z serwisu nakanapie.pl za książkę do recenzji:-)