RECENZJA ZAWIERA SPOILERY
„Szklana maska mroczny on” to historia, którą czyta się ekspresowo. Ma schematyczny pomysł na fabułę, ale przecież to nic złego. Jak sam tytuł wskazuje: on jest typowym złym chłopcem, a ona dziewczyną, która ukrywa swoje prawdziwe oblicze przed wszystkimi za maską. Mogła z tego powstać całkiem niezła historia, ale coś poszło nie tak. Co? A no wiele rzeczy.
Bohaterowie pierwszoplanowi nie wzbudzili we mnie zbyt wielu pozytywnych uczuć. Rosaline, na pozór twarda, zasłaniająca się czarnym ubiorem pod spodem miała być krucha, wrażliwa… okazała sie być osoba niezrównoważoną, z ogromnymi wahaniami nastrojów (SPOILER! parokrotnie uderzyła partnera, nie popieram tego. Na jednej stronie go kochała, a na kolejnej już żałowała, że z nim jest i go nienawidziła, a pare zdań dalej płakała, bo za nim tęskni).
Jared miał być tym mrocznym, i chyba był, ale do końca nie wiem. Zabiera dziewczynę na wyścigi, co tam robi? Nie wiadomo, coś zawozi, przekazuje, z kimś rozmawia, rozdziela jakąś bujkę. Później odwozi swoją patrnerkę do domu, oczywiście rzucając pod jej adresem pare epitetów, bo podczas nalotu policji ona nie stała w jednym miejscu i nie czekała na niego(???) tylko uciekała. Ma pod opieką siostrę, super! Ale w ogóle nie jest pokazane jak się nią zajmuje. Wychodzi na to ze dziewięciolatka jest samowystarczalna. Zastanawiam się, kto przydzielił mężczyźnie dziecko pod opiekę, skoro ten nie wykazywał stałych przychodów, nie wiadomo ...