Złodzieje, dezerterzy, uliczni chuligani, a nawet zabójcy stali się tematem piosenek i opowiadań, legendą lwowskich ulic. Ciekawostką jest to, że lwowianie najczęściej współczuli nie ofiarom, lecz przestępcom, bohaterom karkołomnych przygód nie zawsze zgodnych z prawem. Z historycznej perspektywy przestępstwa w dawnym Lwowie, przed trzema - czterema stuleciami, dziś wydają się śmiesznymi, wręcz zabawnymi przygodami, a dawni rzezimieszkowie - operetkowymi postaciami. Gwoli prawdy należy zaznaczyć, że lwowscy przestępcy na ogół wyróżniali się pogodnym usposobieniem. Ciężkie kryminalne przestępstwa w dawnym Lwowie były wyjątkiem - nie regułą. "Na pewno nigdzie więcej zabójstwa, grabieże, a nawet bardziej drobne kieszonkowe sprawki nie były owiane tak romantyczną aureolą, jak w tej ośpiewanej stolicy batiarów i radców prawnych." Józef Wittlin