Pod koniec życia, w 1977 roku, Roland Barthes (1915–1980), klasyk współczesnej francuskiej humanistyki, zaczął po śmierci matki pisać książkę o fotografii. Osobistym motywem była próba odnalezienia „istoty” zmarłej Henriette Barthes w fotografiach, jakie po niej pozostały. Paradoksalnie autor odnajduje to, czego szuka, w zdjęciu matki z jej dzieciństwa, z okresu, w którym jej nie znał, przewrotnie zaś – zdjęcia tego czytelnikowi nie pokazuje, uważając, że byłoby dla niego banalne. Dowodzi to, jak subtelne rozważania i doświadczenia podjął w tej bardzo prywatnej książce o nowym zjawisku w sztuce, którego naturę stara się wyjaśnić. Inaczej niż malarstwo, fotografia ma u podłoża pewien niewymyślony fakt, mgnienie owego „to było”, „zdjęcie” obrazu z rzeczywistości. Jako odmiana pamięci wprowadza w czas i cały dramat egzystencji. Barthes rozważa „zdjęcie” od strony studium, dociekliwości, analizy, i punctum, owego „ukłucia”, o jakie fotografia przyprawia widza. Czytelnik znajdzie w książce wiele takich puncta w zamieszczonych przez autora reprodukcjach klasycznych dzieł z historii fotografii.