Pierwsze zetknięcie czytelnika ze sposobem pisania Katarzyny Grygi robi powalające wrażenie. Język tej prozy – zanim czytelnik z nim się oswoi – to ciosy zadawane temu, jak gęgają te wszystkie Kasie i Mariole z powieści (i telewizyjnych seriali) o współczesnych kobietach i dziewczynach. Ale czy może być inaczej w sytuacji, gdy bohaterka ma na imię Suka, a sama o sobie myśli jako o „samcu alfa”?