Ten tom wydał mi się nieco gorszy od dwóch poprzednich. Czytało mi się go po prostu trochę gorzej, niektóre fragmenty były dość nudne. Najciekawsza była dla mnie przygoda Elego, Ronana i szturmowców śmierci na Aloxorze, a także końcowy wywód Imperatora.
Tytułowa zdrada ma wiele znaczeń, ponieważ kilkoro bohaterów w pewnym sensie dopuszcza się tego czynu.
Podobał mi się również wątek Gwiazdy Śmierci. Czytałam ostatnio także serię komiksową "Darth Vader" z 2015 roku, w której poruszono ten sam problem, tylko że już z perspektywy czasu, po zniszczeniu superbroni. Dzięki temu jeszcze wyraźniej widziałam, że to Thrawn miał rację.
Cała ta trylogia, według mnie, jest trochę gorsza od tej legendarnej. Tam mieliśmy mnóstwo przeplatających się ze sobą wątków. Tutaj było ich mniej, ale bardziej skupiono się na samym Thrawnie i ukazano go trochę inaczej. Myślę, że najważniejsze w tej trylogii było wprowadzenie do uniwersum czegoś całkiem nowego, czyli Grysków. Mam nadzieję, że ich wątek zostanie jeszcze kiedyś jakoś rozwinięty.