Magis, który zwycięża, o którym piszą i nad którym się użalają, to podpalacz, szantażysta, wreszcie pospolity morderca z nikczemną premedytacją. Dawno wiedział, że "życie to szarzyzna z małymi przejaśnieniami". Marceau postanowił taką właśnie prognozę duchowej pogody uczynić przedmiotem swej powieści. Powieści nie bardziej drastycznej, niż drastyczne bywa życie i działanie Magisów. Nie są oni muzealnym stworem z mieszczańskiej matni francuskich lat dwudziestych i trzydziestych.
Jeśli ktoś uzna siebie za jedynego spraweidliwego - sugerują dzieje Magisa - a rzeczywistość za szczelnie zamknięty i wrogi mu system schematów, zakłamania i stereotypów niszczących każdy niepodległy gest jednostki, wówczas w walce ze światem niechybnie przegra samego siebie. Straci wszystkie atuty, dobijając się do wrót owej pogardzanej sodomy. Kiedy już się w niej znajdzie - zwycięstwo będzie klęską... Pozostanie mu tylko rozpaczliwa spowiedź, poza winą i karą, przed konfesjonałem literatury.