Astri z Larsem i dziećmi jedzie na górskie pastwisko. W starej chacie dokonuje makabrycznego odkrycia. Lars martwi się, że Astri nie chce wyjechać do bezpiecznej Szwecji. Pewnego słonecznego dnia Astri wybiera się z Turid i jej ukochanym w góry na jagody. Zostawia zakochanych samych i idzie zbierać owoce na zboczu. Nagle pojawia się przed nią jakaś postać.
To Trond. A była przekonana, że odwrócił się od niej na zawsze.
Astri wpatrywała się w dawnego przyjaciela, próbowała zrozumieć jego słowa.
- Co ty mówisz? - szepnęła. - Wstąpiłeś do Partii Jedności Narodowej z mojego powodu?
- Musiałem odsunąć od ciebie gestapo, Astri - odparł z tak dobrze jej znanym zapałem. - I od siebie również.
- Ale przecież ty nie jesteś nazistą - wtrąciła cicho.
- Nigdy nie mógłbym nim być - odparł szeptem. - I ty o tym wiesz, prawda?