Szukałem samotności, przenosząc się do pustego domku obok. Uczyłem się całymi nocami. Zaczynałem o 22, by skończyć o 7:30 i szybko pójść do szkoły na zaliczenie. Moja pamięć była tak upośledzona lekami, że wiedza wypalała się po godzinie nauki. Czekałem cierpliwie, aż to wszystko się wreszcie skończy. Była piękna późna wiosna... Nad ranem, choć padałem z sił, szedłem pod kościół, który widać za oknem. Zmieniałem opatrunki codziennie pogłębianych ran i modliłem się. Sam nie wiedziałem po co, skoro byłem ateistą... Czy to miało jakiś sens? Męczyć się, by jak najszybciej tam trafić i wyjść jeszcze w gorszym stanie? Czy była jakaś inna deska ratunku? "W świecie pełnym człowieczeństwa, społecznej odpowiedzialności i deklarowanej miłości bliźniego, w poukładanej Polsce XXI wieku Krystian Głuszko zaznał zła, o którym przez wiele lat nie potrafił mówić. Nie umiał się przed nim bronić, nie był w stanie go uniknąć, jedynym wyjściem zdawała mu się ucieczka, ostateczne poddanie się. Spektrum to ogromna mieszanka uwolnionych emocji autora, które wzbudziły u mnie skrajne odczucia: od bezgranicznego smutku do złości, od współczucia do czegoś między ubolewaniem a niechęcią, od fascynacji do... strachu. Ale ta przejmująca opowieść to także historia miłości. Odważnej, silnej, dającej wiarę i nadzieję".