Dawno, dawno temu u stóp Wawelu mieszkał strasznie straszliwy smok. Kiedy zionął ogniem spowijały go kłęby dymu, a kiedy akurat nie zionął, spowijała go tajemnica. Nikt z mieszkańców Krakowa - ani ubogi żebrak, ani łaskawie panujący nad emocjami i poddanymi król Krak - nie wiedzieli, skąd i kiedy przybyła tu ta bestia. Dość rzec, że na samą myśl o smoczym łobuzie drżeli wszyscy, a pełniącym nocną straż wojakom włosy stawały takiego dęba, że gdy słyszeli ryczącego potwora, ich hełmy unosiły się na dobre kilkanaście centymetrów. Powiadali ludzie, że nie ma na niego żadnego sposobu i żadną bronią nie można go pokonać. Tak powiadali, a wiadomo, że jak powiadają, to pewnie jest coś na rzeczy.