Wszyscy myśleli, że to był wypadek. Ale nie Scholten. Samobójstwo to też nie było. Scholten dałby stówę. Bo z jakiej racji Erika Wallmann miałaby popełnić samobójstwo? Może dlatego, że mąż ją zdradzał? Przecież robił to już od lat, z różnymi kobietami. Zresztą zaczął z tym, jak tylko się pobrali. A ona wiedziała od początku, tak samo jak Scholten. Dlaczego miałaby z tego powodu popełniać samobójstwo, po dwudziestu pięciu latach? Taka piękna kobieta...
I teraz Jupp Scholten musi zrobić wszystko, by udowodnić, że to "ten sukinsyn Wallmann" perfidnie upozorował wypadek. Tylko jak się do tego zabrać...?
I teraz Jupp Scholten musi zrobić wszystko, by udowodnić, że to "ten sukinsyn Wallmann" perfidnie upozorował wypadek. Tylko jak się do tego zabrać...?