Zamawiając "Śmierć nadchodzi jesienią" wiedziałam, że jest to zbiór opowiadań, jednak nie spodziewałam się, że otrzymam ich aż osiemnaście i to o tak niewielkiej objętości. Szczerze mówiąc liczyłam na coś odrobinę obszerniejszego. Okazało się jednak, że Agatha Christie potrafi na kilkunastu stronach stworzyć wciągającą historię, po której aż do ostatniego zdania nie wiadomo czego się spodziewać.
Dodatkowo w znacznej mierze są to opowieści grozy, gdzie właściwie wszystko wydaje się możliwe, bo występują w nich i duchy, i nawiedzone domy, i seanse spirytystyczne. Czyli wszystko to, w co ludzie jeszcze kilkadziesiąt lat temu mocno wierzyli i co bardzo ich interesowało. W zbiorze są też typowe opowiadania kryminalne z naszymi ulubionymi bohaterami, czyli panną Marple i Herkulesem Poirot.
"Śmierć nadchodzi jesienią" jest zbiorem idealnym, gdy mamy na lekturę dosłownie chwilę albo gdy (tak jak to było w moim przypadku) jesienna chandra sprawia, że Wasze skupienie jest na poziomie niemal zerowym. Opowiadania są krótkie, intrygują od pierwszej strony, a dobrane są tak, że, że właściwie nie wiadomo jakie czeka nas zakończenie: otwarte czy zamknięte, racjonalne rozwiązanie zagadki czy ingerencja sił nadnaturalnych?
Z każdą kolejną historią coraz mocniej wczuwałam się w klimat stworzony przez Christie i coraz trudniej było mi oderwać się od lektury. Większość opowiadań ze zbioru nie reprezentuje sobą typowych historii jakie znamy z dorobku "królowej kryminału", a jednocześnie idealnie go dopełnia. Muszę przyznać, że spotkanie z taką wersją twórczości Autorki było interesującym doświadczeniem i pobudziło mój czytelniczy apetyt na wiecej.