Stefan Kisielewski w swoim Abecadle tak opisał Artura Sandauera: Artur Sandauer – krytyk znany, zarozumialec okropny, ale muszę powiedzieć, że w okresie stalinowskim ładnie się zachowywał, nie dał się na żaden socrealizm wziąć. Bezpartyjny. Wykłócał się z 'Kuźnicą', z komunistami, ja go zawsze popierałem. Później chyba stracił nerwy. Pił 'żołnierską zupę', kiedyś zachwalał to sobie. Ale nie był to człowiek najgorszy.”