Roman Marcinek napisał książkę naprawdę wyjątkową, jednocześnie uczoną i popularną, tyle historyczną, co aktualną. Rzecz jest o dziejach „tytoniowego ziela”, która to roślina jest ostatnio ofiarą czarnego PR – i to i nie tylko legendarne „black tabacco”, z którego do dziś wyrabia się największe papierosowe pyszności. Jednakże brutalne prześladowania palaczy nie są wyłącznie domeną czasów dzisiejszych. Autor, znakomity znawca przedmiotu przywołuje żałosny przykład „pierwszego europejskiego tytoniarza” p. Rodriga de Jerez, którym zajęła się św. Inkwizycja, gdyż palenie tytoniu uważano podówczas za oznakę przyjaźni ze wszelkim diabelstwem. Wylądował na siedem (!) lat w więzieniu.
I taka to jest książka pełna świetnych anegdot i barwnych opisów, a jednocześnie kompetentna do szpiku kości. Pardon – do ostatniego „dymka”. To - żadną miarą – nie oznacza, że książka p. Marcinka propaguje jakiekolwiek zachowanie antyzdrowotne, jakże sprzeczne z aseptycznym duchem naszych czasów. Przeciwnie, autor systematycznie podkreśla zdrowotną rolę tytoniu w przekroju dziejowym. I wszystko porządnie napisane, w sam raz do czytania. To nie tylko lekcja historii. Ale biorąc pod uwagę dzisiejsze ruchy antytytoniowe, przeciwroślinne i przeciw naturze – to również lekcja tolerancji.