str. 139 - „Jacek i reszta wartowników zmieniła pozycje z leżących na horyzontalne. Na nasz widok powoli podnosili się z ziemi.” Jeśli dobrze zrozumiałem przedtem leżeli w pozycji wertykalnej? Czego to nie uczą na kursach survivalu... Tylko, żeby się ukryć, trzeba wtedy znaleźć wyjątkowo wysoką trawę. (fragment recenzji z
http://www.nienacki.art.pl/r_skarb_generala_samsonowa.html) tom 2 str. 65 - Dochodzi do niewinnej bójki na noże sprężynowe i kije do baseballa. Aby jednak nie dopuścić do siniaków i skaleczeń Gustllik wkracza do akcji z karabinem maszynowym MG-42 w rękach. „Jeśli strzeliłby, jatka w korytarzu byłaby straszliwa. (...) W jego silnych dłoniach jedenastokilogramowy karabin spoczywał jak maleńkie dziecko.” Niezwykle liryczny opis. Chwilę później drugi z harcerzy wyprowadza czterech dresiarzy, trzymając ich na muszce schmeissera. Na szczęście „harcerze byli rozsądnymi chłopakami”, bo okazuje się, że broń nie nadawała się do użytku. str. 66 - Co byłoby z ich rozsądkiem, gdyby banda oprócz sprężynowców miała też kałasze? Właściwie powinna mieć, przecież każdy szanujący się przestępca w tej książce ma co najmniej jednego kałasza. Ale nie. Chyba zapomnieli zabrać z samochodu. Po obszukaniu okazuje się, że mieli tylko „kije, noże i kastety. Jeden miał pieprz w aerozolu, a Kurzawa nawet pistolet gazowy. (...) Na koniec Maciek podał mi ich legitymacje szkolne, dowody osobiste i prawa ...