Wylew krwi do mózgu całkowicie sparaliżował jego ciało, uwięził żywą świadomość jak w skafandrze. Jedynie mrugająca jak motyl skrzydłami powieka była śladem minionej władzy nad własnym ciałem. Tą powieką napisał książkę.
Był estetą i kochał życie. Ale życie nie wzięło tego w rachubę. Jak w skafandrze zamknęło go w jego własnym ciele. Wylew krwi do mózgu zaskoczył go w chwili, gdy wypróbowując nowy model BMW, jechał na spotkanie z nową towarzyszką życia. Był 8 grudnia 1995 roku. Świadomość odzyskał w styczniu. Ale była to świadomość zamurowana jak w więzieniu, w znieruchomiałym ciele, nad którym nie miał żadnej kontroli. Widział, słyszał, nie stracił powonienia – ale stracił swoje ciało. Nie mógł nawet przełykać pokarmów ani oddychać bez pomocy aparatury medycznej, a jedynym zewnętrznym wyrazem obecnego w ciele życia była mrugająca jak motyl lewa powieka i nieznaczne poruszenie głową. Skafander i motyl. W takim stanie napisał tę książkę. Książkę przejmującą i poruszającą, która daje do myślenia. O losie i o życiu, rzecz jasna, ale także o stosunku duszy do ciała, o stosunku myślenia i odczuwania do własnej cielesności. Znaczenie tej książki nie sprowadza się do sensu czysto literackiego, lub nawet filozoficznego, bo jest ona zdarzeniem splatającym w niepodzielną całość literaturę i egzystencję. Jean-Dominique Bauby urodził się w 1952 roku. Był dziennikarzem, redaktorem naczelnym "Elle". Zmarł 9 marca 1997 roku, trzy dni przed ukazaniem się Skafandra i motyla. Książka rozeszła się we Francji w nakładzie ponad pół miliona egzemplarzy, przełożono ją dotąd na ponad dwadzieścia języków.