,,Nie wstyd panu, że jest pan żydem?''.
Etgar Keret znany z przybliżenia ortodoksyjnego Izraela, z jego lewicowymi ruchami oraz politycznymi zawieruchami - prezentuje mieszankę opowiadań-miniatur, niczym miniaturowe mieszkanie, które założono między mosteczkiem małego i dużego getta dla żydów podczas okupacji niemieckiej. Poza chasydzkimi tradycjami i wyjazdami literackimi do Tel Awiwy dostajemy sympatyczne, nadgryzione ironią komentarze środowiskowe, jak gry (telefoniczne lub planszowe) inspirują się systemami kapitalistycznymi (Monopoly, Angry Birds). Sporo tu autokomentarzy i przybliżenia życia rodzinnego (hodowanie wąsa na specjalną okazję urodzinową ujął prostotą).
Z początku myślałem, że będzie próba rozliczenia się z antysemityzmem i wyjaśnieniem, dlaczego ludzie nie znoszą żydów, ale to taka gorąca podstawka, która nie sili się na kontrowersje społeczne. Apolityczne zagrywki Kereta uniemożliwiają na szerszą dyskusję, choć czule i w punkt pokazuje autor zakłamanie środowiska z jarmułką. Żydzi - naród rzekomo wybrany - niestety, wystarczająco sam wiem, że to grupa, która nie pozwala krytykować własnego państwa (jawna hipokryzja), w której żydzi nie znoszą żydów (na zasadzie czarny nie lubi innych czarnych). W tej pantomimie udawanych świętych znajdują się prawdziwie religijni ludzie, którzy tkwią w ciasnych zasadach religii. Keret ani przez moment nie stara się trywializować, chociaż nie znosi dramatyzować - udziela się humor i swojskość, bo jak powiedziała jego matka. Cytuję ,,Ty wcale nie jesteś pisarzem izraelskim. Ty jesteś pisarzem polskim na wygnaniu''.