Znudziła mnie po kilku rozdziałach. Po przeczytaniu kilku naprawdę dobrych powieści historycznych okraszonych szczyptą fantastyki, powieść pana Powersa to dziecinada. Zdaje się, iż autor o historii ma trochę mniej niż blade pojęcie, styl posiada infantylny a stek dziwnych bredni historycznych, drewniane postacie, Wiedeń i co kartka to walka to zbyt mało na dobrą lekturę. No i do tego zimne kluchy w stylu wciąż odgrzewanego na nowo mitu arturiańskiego. Jedynie motyw browaru jako caput mundi - dobry i nowatorski. Ale ogółem trója!