Aleksandra Polańska lubuje się w gatunku thrillera psychologicznego nurtu domestic noir, a jej “Sąsiadka” jest równocześnie oczkiem puszczonym dla czytelników jej debiutu - małżeństwo, które w “Kocham cię, mamo” grało główną rolę, tu pojawia się w roli pobocznej… Bo główną bohaterką, a zarazem narratorką jest młodziutka studentka, która od roku nie potrafi ruszyć ze swoim życiem - żałoba po ojcu ją przytłacza. Zatem kiedy pada propozycja zmiany miejsca zamieszkania, to coś, co mogłoby jej pomóc. I tak trafia na małe osiedle i poznaje sąsiadkę, którą wkrótce ktoś morduje... I to punkt wyjścia historii, w której poprzez miejsca akcji i kilka pierwszych bazowych rozdziałów przed morderstwem, wszyscy wokół wydają się podejrzani. Jest motyw podglądactwa, obsesji, źle ulokowanych uczuć. Jest przystojny sąsiad i przyjazny policjant, jest sąsiadka, która nienawidziła zamordowanej i wścibska starsza pani lubująca się w bajkopisarstwie. I tak raz po raz na kogo innego pada podejrzenie, a kilka twistów ma szansę zaskoczyć. Jest to typowo rozrywkowa pozycja dla tych, którzy niekoniecznie przywiązują dużą wagę do spójności psychologicznej kreacji postaci - mnie to przeszkadzało, gdyż nie do końca logiczne zachowania bohaterki sprawiły, że nie byłam w stanie odczuwać jej emocji, a to przecież baza tego typu thrillera. To częsty mój przytyk w tym podgatunku, który obserwuję również i u popularnych autorek, więc nie wykluczam, że i “Sąsiadka” znajdzie swoich fanów.