W ostatnich latach sporo kultowych tytułów Disneya doczekało się nowych wersji, tym razem jednak nie animowanych. Uwaga większości fanów oraz dyskusja skupiały się w dużej mierze na tym, czy te produkcje mają racje bytu i czy są lepsze od oryginałów. Wylało się sporo jadu, ale na szczęście nie dotyczy to komiksów, które wciąż stanowią świetną bazę historii. Jedną z nowych propozycji Disneya jest manga, za sprawą której poznajemy zupełnie nowe perypetie pewnego kosmicznego stworka. Ich początek śledzimy w pierwszym tomie komiksu Samuraj i Stitch.
Naprawdę ciekawy pomysł. Taka była moja pierwsza myśl po przeczytaniu mangi, której autorem jest pan Hiroto Wada. Przypomnę, że niebieskiego bohatera tej historii po raz pierwszy ujrzeliśmy w filmie animowanym Lilo i Stitch. Zarys fabuły był podobny. Oto kosmita rozbija się na Ziemi. W filmie z 2002 r. trafił na Hawaje, gdzie zaopiekowała się nim dziewczynka o dobrym sercu. Tym razem trafia do średniowiecznej Japonii, gdzie postrach sieje niejaki Yamato Meison. W końcu ścieżki Stitcha i samuraja się przecinają, a o tym co z tego wyniknie przekonujemy się na kolejnych stronach komiksu.
Co tu dużo kryć, Samuraj i Stitch to historia komediowa, która bazuje na zabawnym kontraście. Z jednej strony mamy bowiem energicznego, lekko zakręconego kosmitę, przypominającego jakiegoś rodzaju zwierzę (do wyboru do koloru). Z drugiej strony mamy bezwzględnego, brutalnego, przekraczającego wszelkie granice w swo...