"Każdego ranka, gdy się budzę - pisał twórca miękkich zegarów i płonących żyraf - ogarnia mnie nieopisana radość, że jestem Salvadorem Dali..." Katalończyk Dali, który uzależniony był od sławy i złota, dużo malował i dużo mówił. Ulubionym tematem rozmowy było, jak zostać geniuszem. Recepta: "Och, Salvadorze, prawda jest taka, że jeśli zachowujesz się jak geniusz, to nim zostaniesz!"
W wieku sześciu lat chciał być kucharką, konsekwentnie obstając przy formie żeńskiej; w wieku siedmiu lat, Napoleonem. "Od tego czasu - mówił później - moje ambicje stale rosły, a wraz z nimi moja megalomania. Teraz chcę być tylko Salvadorem Dali i nie mam większego marzenia". W tych dziecięcych latach powstał też jego pierwszy obraz. Potem, gdy miał dziesięć lat, odkrył impresjonistów, a w wieku czternastu lat pompiers'ów - dziewiętnastowiecznych malarzy akademickich. W 1927 mając dwadzieścia cztery lata był już Dalim, a jego przyjaciel z dzieciństwa, Frederico Garcia Lorca, zadedykował mu "odę dydaktyczną"..."