Wstęp ten nie zmierza do wyjaśnienia sensu RZUTU KOŚĆMI, albowiem zamierzenie to, ambitne i pożądane, musi spalić na panewce z powodów, które za chwilę wyjaśnię. Nie będę więc postępował tak, jak Sartre chociażby, który w katastrofie okrętu, wpisanej w poemat, dopatrywał się ze złośliwością sfrustrowanego mieszczanina trafnego obrazu "przerażenia klasy panującej, która staje się świadoma swego nieuchronnego upadku", lub jako psychoanalitycy, dla których poemat ten musi być poematem edypalnym,skoro dominujący obraz morza jest obrazem matki...