Mam poczucie jakby ta książka była mieszanką literatury obyczajowej i thrillera. Z jednej strony czujemy napięcie i zastanawiamy się kto jest mordercą, z drugiej mamy opowieść o dwóch siostrach, których życie potoczyło się zupełnie inaczej – Mickey to policjantka, natomiast Kacey zmaga się z uzależnieniem i żyje na ulicy.
Kiedy w Filadelfii zaczynają ginąć młode kobiety, a od miesiąca nikt nie widział Kacey, Mickey zaczyna własne śledztwo aby odnaleźć siostrę. Oprócz tego zaczyna ona podejrzewać że sprawa wygląda zupełnie inaczej niż się spodziewa, szczególnie że nagle wszystko sprzysięga się przeciwko niej.
Mamy tu dwa wątki czasowe, ten dany gdy siostry były małe, wspierały się na każdym kroku, po ich dojrzewanie i pójście zupełnie różnymi ścieżki. W czasie teraźniejszym mamy śledztwo, ale też pokazany obraz problemu uzależnień.
Choć wątek kryminalny przyciąga uwagę, to właśnie emocjonalny ciężar tej opowieści zostaje w pamięci na długo. To nie tylko dobry thriller, ale też przejmując historia o rodzinie, stracie i przetrwaniu.
"(...) wszyscy zniknęli. Mieli przed sobą przyszłość, wymagali opieki i otaczali nią innych, kochali i byli kochani. Odchodzą kolejno, w szeregu, niczym rzeka bez źródła i ujścia, rzeka odchodzących dusz."