Małgorzatę i Michała Kuźmińskich pokochałam za etnokryminały, pierwszy z nich, "Śleboda" niedługo będziemy mogli zobaczyć na ekranach naszych telewizorów. Z ogromnym zapałem sięgnęłam po najnowszą ich książkę "Ruiny". To początek nowego cyklu z Sylwią Nowak, którą poznałam w "Kamieniu"
Sylwia, z pochodzenia Romka, była policjantką, teraz jest piekielnie zdolną prywatną detektywką. Na wieść, że jej jedyna przyjaciółka popełniła samobójstwo rusza, by zbadać sprawę. Zbyt dobrze ją znała, by uwierzyć w tę wersję wydarzeń. Co z jej śmiercią może mieć wspólnego koczująca w lubomirskich ruinach trupa teatralna?
Za każdym razem zachwyca mnie wyjątkowa dbałość o słowo pisane, inteligencja i dojrzałość emocjonalna. Zamysł fabularny, jak zwykle na najwyższym poziomie, a wynikająca zeń kryminalna intryga, zaszokuje nawet najtwardszych stoików. Na szczególne wyróżnienie zasługuje kreacja postaci. Wędrowna ekscentryczna grupa artystów składająca się z mocnych osobowości na czele z charyzmatyczną założycielką, nosi wszelkie znamiona sekty. Grająca Ofelię kobieta, niczym bohaterka, w którą się wciela, postanawia zakończyć swe życie, topiąc się w stawie — przypadek? Nie sądzę. Czy performance ma jakieś granice? I czy nie zostały one właśnie przekroczone?