Lekarz i psychiatra dr Leon Goldensohn miał szczęście - amerykańska armia wyznaczyła go po zakończeniu wojny, by zajmował się zdrowiem niemieckich dygnitarzy, którzy stanęli przed Międzynarodowym Trybunałem Wojskowym w Norymberdze. Miał szczęście dlatego, że o taką funkcję i możliwość rozmów z nazistami zabiegało wielu, także tłumy dziennikarzy. Wszyscy oni spodziewali się ponurych morderców, szaleńców o pokręconych osobowościach. Świat już bowiem wiedział o milionach ofiar i bestialskich metodach zabijania ludzi.
Rękopisy Goldensohna opracował, opatrzył przypisami, wstępem i posłowiem Robert Gellately.