„Róże i fiołki” to tytuł, który już na samym początku przykuwa uwagę czytelnika swoim pięknym wydaniem, a dodatkowo opis wskazuje na literaturę młodzieżową z odrobiną magii, a to połączenie, które może zaintrygować. Tak właśnie było w przypadku tego tytułu, który mnie zaciekawił i wciągnął w swój świat!
Akademia Rosenholm, do której trafiają cztery zupełnie różne i pochodzące z innych światów dziewczyny Kristine, Victoria, Kamille oraz Malou. Jest to miejsce, w którym spotykają się nieliczni, najbardziej uzdolnieni nastolatkowie, aby szkolić swoje umiejętności we władaniu magią. Dziewczyny poznają się w internacie, w którym przyszło zamieszkiwać im jeden pokój. To tutaj nawiązuje się między nimi bliższa relacja, a także wspólnie próbują rozwiązać tajemniczą zagadkę morderstwa sprzed lat, dokonanego na jednej z uczennic, która nawiedza jedną z dziewczyn, prosząc o pomoc.
W książce nie brakuje emocji, nie brakuje tajemnic, nie brakuje miłości i uczuć. Dosłownie znajdziemy w niej wszystko, co powinno znaleźć się w książce, która nas wciągnie, zainteresuje i nie pozwoli odłożyć się na bok, póki nie dotrzemy do ostatniej strony.
Ja przyznam szczerze, że mnie ta historia totalnie porwała i już chętnie sięgnęłabym po dalszą część. Młodzieżówka i fantastyka to nie są gatunki, po które sięgam najczęściej, ale uwielbiam, gdy trafi mi się tytuł taki jak ten, który pochłonie mnie swoją historią już od pierwszych stron! Polubiłam bohaterów powieści, którzy zostali fantastycznie wykreowani, każdy z nich ma w sobie coś, za co go cenię czy uwielbiam. Przyznaję, że sama nie spodziewałam się tego, że ten tytuł porwie mnie aż tak bardzo, ale to była istna petarda! Bardzo polecam!