Każdy dzień wydaje się dłuższy. Czterdziestego drugiego dnia na tratwie ocean jest płaski i gorący niczym na równikowym blaszanym dachu w sierpniu. Słońcu na niebie towarzyszą setki jego odbić w niewielkich falach. Wszystko, co mogę zrobić, to umościć się w „Kaczuszce”. Tkwimy tu jak kropka w książce o czystych stronach Mogłoby... Recenzja książki Rozbitek. Siedemdziesiąt sześć dni samotnie na morzu