„ — Nim ta wojna dobiegnie końca (...) odciśnie się piętnem na każdym mężczyźnie, każdej kobiecie i każdym dziecku w Kanadzie... Na tobie także, Mary... Wojna wedrze się w głąb twojego serca i będziesz ją opłakiwać krwawymi łzami. Grajek w końcu przybył i wkrótce zacznie wygrywać swą straszną i zniewalającą melodię, z jej dźwięki dotrą aż na krańce świata. Minie wiele lat, zanim taniec śmierci ustanie... wiele lat, Mary. A do tego czasu pękną miliony serc.“
Gdy w Europie wybucha pierwsza wojna światowa w Kanadzie ludzie dzielą się na dwa obozy — tych, którzy sprawę bagatelizują i nie wierzą w doniesienia oraz tych, którzy decydują się pomóc. Kobiety organizują zbiórki dla Czerwonego Krzyża, a mężczyźni postanawiają walczyć. Kolejne wiadomości nie pokrzepiają jednak serc. Powrót bliskich wydaje się coraz odleglejszym marzeniem, a wojna nie zbliża się do zakończenia. Tak jak wcześniej wszędzie była tematem numer jeden, tak z czasem coraz rzadziej pojawia się na ustach ludzi, choć wypełnia ich myśli, a działania pomocowe nie ustają.
Gdzieś w tym chaosie znajduje się natomiast Rilla. Dziewczyna niemalże z dnia na dzień musi z naiwnej, infantylnej istotki przekształcić się w kobietę odpowiedzialną, która robi, co może, gdy jej brat i wielu innych znajomych ryzykują własnym życiem. Bliscy obserwują zamianę, jaka w niej zachodzi, z mieszanką bólu i dumy. Nagle bowiem dziewczyna wykazuje się siłą, o jakiej nikt jej nie podejrzewał. Wojna jednak odciska piętno na każdym, nawet jeśli nie toczy się bezpośrednio w Kanadzie.
Montgomery pokazuje początkowe przekonanje o tym, że wojna potrwa zaledwie kilka miesięcy. Że doniesienia o brutalnych śmierciach mogą być przesadzone. Że zaciągnąć się trzeba, w innym wypadku można zostać nazwanym tchórzem i zdrajcą. Autorka zgrabnie ukazuje zamiany w nastrojach społeczeństwa wraz z upływem kolejnych miesięcy. A robi to przez pryzmat jednej rodziny, jednej bohaterki.
To była trudna dla emocji część. Wypełniona ciężarem pożegnań i strachem niewiadomego. U Montgomery nie ma gwarancji szczęśliwych zakończeń dla każdego, więc jako czytelnik pozostawałam w ciągłym napięciu w obawie o losy chłopców, którzy to dorośli na moich oczach. Jako ósma, ostatnia część „Rilla ze Złotego Brzegu“ nie stanowi klamerki, która zamyka całość, więc seria nie ma spójnej kompozycji, ale są w niej tytuły ważne, tak jak ten. Takie, które łamią serca i piękne odbijają rzeczywistość. To pokazuje, że Montgomery jest autorką dobrą, nawet bardzo dobrą, ale tym razem niepotrzebnie zdecydowała się na przedłużenie.
przekł. Maria Borzobohata-Sawicka